Rumunia jest tak blisko, a jednak daleko, szczególnie dla osób, które nie lubią podróżować, są jednak ciekawe. Sprzeczność? Tylko pozorna. W pewnym liście, który odnalazłem w starym kryminale („Kolorowe siostry”, Garcia Francisco Pavon), ktoś napisał mniej więcej tak: „Chętnie przyjechałbym do was, ale trwoga ogarnia mnie na samą myśl o innym sedesie i innym łóżku. Nie ma to jak jazda na wozie rutyny.”
Kto nie lubi jeździć, mógł zajrzeć do Miejsko – Gminnej Biblioteki Publicznej w Busku- Zdroju 11 września 2018 roku. Naszym gościem był znany podróżnik i fotograf Andrzej Pasławski. Krakowianin, wagabunda, poliglota i człowiek z gatunku ciekawskich. Z tych, co to lubią zapach obozowego ogniska, zmieszany, jak sam przyznaje z zapachem dobrze przypieczonego boczku. Niewątpliwie podróże powodują wzmożone wydatkowanie energii, a potencjały trzeba jakoś wyrównać.
Pogadanka, chociaż trafniej byłoby to nazwać wykładem, nosiła tytuł: ”Błotne wulkany Rumunii”. Dlatego pozornie miało być o siarkowodorze, bąblach i innych gazach, z dodatkiem błota, bardziej czy też mniej rozwodnionego. O ile taka perspektywa mogła kogoś zniechęcić do tego stopnia, że nie zechciał przyjść, musi teraz zaczerpnąć z tego oto artykułu.
Uczestnicy wykładu (trzymajmy się może tego terminu), odbyli podróż w krainę fascynacji z lat dziecinnych, z prędkością najbardziej opływowego bolidu z wyśnionego toru saneczkowego, w skrajnie trudnych warunkach bajkowych, fantastycznych i legendowych. Półtorej godziny znakomitych fotografii, świetnej narracji, dotyku dali i tajemnicy. W pewnej chwili dal zmienia się w starożytną Dację, a ta znowu w samochód Dacię. Z Dacji właśnie powstała Rumunia, kraj piękny, dziki i bardzo przyjazny Polsce. Dali tego dowody, pomagając jak się dało Polakom, po wrześniowej klęsce.
Już Rzymianie upodobali sobie niegdysiejszą Rumunię, zdobywając ją dla soli, złota, a może i urody… Bezdroża, górskie ścieżki, błądzące po swobodzie konie. We wspaniałych jaskiniach żyją nietoperze. Kropelki wody tworzą cudne stalaktyty i podobne zjawiska – trwa to tysiącami lat. Góry Bihor, czynna od starożytności kopalnia złota Alburnus Maior, bajkowy zamek królów rumuńskich Sinaia.
Zamek Bran. Nie, to nie było to miejsce, skąd rządził wybitny polityk i hospodar wołoski Vlad III Palownik. Zrobiono mu krzywdę bajędami o wampirze Draculi, ale te bajki dobrze się sprzedają i tak już zostało. Książę musi posiadać pewne cechy, między innymi skuteczność i sprawiedliwość. On taki był.
Andrzej Pasławski zabrał nas w podróż po Rumunii tylko wirtualnie. Było to jednak niezapomniane przeżycie. Dziękujemy.