„Historia oddziału to gotowy scenariusz filmu sensacyjnego o niezwykłych ludziach. Aby normalnie żyć musieli walczyć z Niemcami. Dziś inni młodzi ludzie postanowili o tym opowiedzieć, zwyczajnie, z potrzeby serca." Taki tekst można przeczytać na plakacie filmowym.
„Wilk" w reżyserii Dionizego Krawczyńskiego. Kolejny obraz o II wojnie światowej? Taki niczym nie różniący się od pozostałych? Równaj, i OK. Nic takiego. Tym razem sprawy poszły znacznie dalej, niż można było się tego spodziewać. W Czytelni Miejsko – Gminnej Biblioteki Publicznej w Busku – Zdroju, 12 grudnia 2017 roku była prawie sama młodzież szkolna Ekran i oni. Oni i tamci, których prawie już nie ma, bo odeszli na wieczną wartę. Przecież podobno ci dzisiaj, są tylko pokoleniem smartfona, niczym więcej.
Podobno. Miło było zobaczyć, że tak nie jest. Film został przeżyty i to głęboko.
Wydawać by się mogło, że muzyczne tło winny stanowić piosenki partyzanckie tamtych czasów. Otóż nie stanowią. Jest za to Plateau, „Niebezpiecznie piękny świt". W pierwszej chwili widz myśli sobie tak: „Ktoś nie wyłączył telefonu. Jednak nie, to trwa. Czyżby to była piosenka z filmu?!" W drugiej zaczyna rozumieć, że to nie jest pomyłka, że taki jest zamysł, że to celowe. Wrażenie jest wręcz porażające. Tytułowy „Wilk", Zbigniew Kruszelnicki z „Julką", łączniczką, idą (ciągle ścieżka dźwiękowa) alejką wśród parkowych drzew. Młodzi, piękni, zakochani. Mogliby iść tak samo i dzisiaj. To dzisiaj, krzyczy głośno i znacząco.
Kielce, Małogoszcz, Piekoszów, Łopuszno, Kostomłoty, Daleszyce. Kieleckie. Walka z wrogiem. Zdobywanie broni, amunicji, ale i spirytusu, masła, papierosów. Świetna organizacja i żelazna dyscyplina. Bóg, Honor i Ojczyzna. Armia Krajowa. „W filmie nie ma przypadkowych scen", słowa reżysera Dionizego Krawczyńskiego opowiadającego o swojej pracy. Piętnaście dni zdjęciowych. Pięćdziesięciu czterech aktorów, w tym jeden tylko zawodowiec, reszta amatorzy. Nikt nie wziął za to ani grosza. Dużo w tym było improwizacji, która jednak wyszła dziełu na dobre.
Film obejrzeliśmy dzięki Ponidziańskiemu Stowarzyszeniu TUKIDYTES z jego przewodniczącym Adrianem Szczebą na czele. Pomysł i realizacja - Stowarzyszenie Rekonstrukcji Historycznych „Jodła". Rzecz zrealizowano dzięki wsparciu Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Patronat honorowy: Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. Biblioteka dziękuję również reżyserowi i scenarzyście filmu, Dionizemu Krawczyńskiemu za odwiedzenie Biblioteki i podzielenie się doświadczeniami z realizacji tegoż jakże cennego dla naszej regionalnej historii dzieła.