I Ponidziański Plener Literacko-Plastyczny zakończył się w poniedziałek 25 września 2015 roku. Spiritus movens tych dni, zaczynem, sosrębem i kamieniem węgielnym był prezes Związku Literatów Polskich, Oddział w Kielcach - Stanisław Nyczaj. Poeta i pisarz, literaturoznawca, krytyk i Boży szaleniec. Wszystko to jednak byłoby zimne i bez znaczenia gdyby nie jego serce do ludzi parających się piórem.
Plenerowe spotkania nie miałyby szans na realizację bez pomocy osób reprezentujących nasze miasto i powiat. Starosta Jerzy Kolarz i Burmistrz Miasta i Gminy Busko-Zdrój Waldemar Sikora udowodnili niezbicie po raz kolejny, że mocno popierają wszelkie pozytywne działania. Również te na niwie kulturalnej, co przynosi zaszczyty im samym, a regionowi ewidentne korzyści w sferze duchowej i nie tylko.
Podobnie wiele innych ważnych osobistości: Prezes Zarządu „Uzdrowisko Busko-Zdrój" S.A. Wojciech Legawiec, Z-ca Dyrektora ds. Technicznych i Administracji w Sanatorium „Włókniarz" Teodor Gryc, Dyrektor Powiatowego Ośrodka Doradztwa i Doskonalenia Nauczycieli Jolanta Maślicha , Państwo Zofia i Krzysztof Saganowie i Dyrektor Miejsko Gminnej Biblioteki Publicznej w Busku-Zdroju Ewa Marciniec. Wszyscy wymienieni otrzymali od Prezesa Stanisława Nyczaja dedykacje wdzięczności - w formie oprawnego, pamiątkowego dyplomu.
Powiedzmy co nieco o samych spotkaniach. Te „Skrzydła" - piosenka, która stała się symbolem I Ponidziańskiego Pleneru Literacko – Plastycznego. Tekst Joanny Babiarz, śpiewana wraz z mężem Januszem Szotem. Śpiewana zresztą przez wszystkich uczestników pleneru z prezesem Stanisławem Nyczajem oczywiście.
Stanisław Nyczaj na tym ostatnim spotkaniu tak mówił o książce: „Książka, ta uniwersalna duchowość. Życie w niesłychanych przejawach rozmaitości. Podjąć pracę twórczą, dla kogo, co chcę wyrazić? Ów teatr pisarski"
Piękne to sformułowanie. Ukute na gorąco, a może przemyślane nieco wcześniej. Chodzi ni mniej ni więcej, jak tylko o zachowanie się pisarza podczas pracy!
Busko bardzo spodobało się uczestnikom pleneru. Park, atmosfera miasta, specyficzny klimat, życzliwość jego mieszkańców. My, Buszczanie też jesteśmy pod wrażeniem, choć plener był króciutki.
Uczestnicy poprowadzeni przez Stanisława Nyczaja zwiedzili Ponidzie. Ich cicerone był pułkownik Jan Chruśliński. Wielki Jan. Trzyma się prosto, iskra w oku, szarmancki wobec kobiet, grzeczny. Dowcip pana Zagłoby, fantazja pana Kmicica, taktyka pana Wołodyjowskiego, miłość pana Skrzetuskiego. Serce złote, nosi je na wierzchu. Słuchając Chruślińkiego słyszymy Melchiora Wańkowicza. Przyjeżdża do nas z Warszawy, tu do Buska. Wraca często jako rodowity Buszczanin w rodzinne strony. Jedyny, wspaniały, znakomity, skrzący się prawdziwie sarmackim humorem.
Poruszali się staropolskim szlakiem historii, legend i baśni. Nadnidziańska arkadia (bon mot dr Henryka Obcowskiego). Opiewana przez poetów i pisarzy, pełna skarbów i twardych, uczciwych ludzi. Mijali wierzby i rojsty, kapliczki przygarbione i rozmodlone. Kobiety w lnianych chustkach. Póki one są, jesteśmy... Ciche kościółki, krzyże, echa weselnych uśmiechów i łkań żałobnych.
Busko. Niekwestionowana stolica regionu. Nowoczesne, czyste, wygłaskane wręcz. Widać na każdym kroku dbałość o każdy szczegół. Szeroko otwarte bramy dla każdego gościa. Rozpoznawalne nie tylko w całej Polsce, ale w całym świecie. Kwitnie tu kultura wysoka. Kwitną festiwale, galerie, literatura. Folklor i sztuka ludowa w każdym jej barwnym przejawie. Szacunek dla tradycji i ta niepowtarzalna, tylko nasza swojskość.
Pińczów. Przepięknie położony, silny swoją wielką historią. Przepełniony specyficzną, miłą sercu atmosferą. Nobliwy, dumny, z błękitną wstęgą Nidy i zbożodajnymi łagodnymi wzniesieniami. I ludzie tak bardzo zasłużeni kulturze. Znakomity, nieżyjący już Jan Górecki. Jerzy Znojek, Andrzej Dziubiński Andrzej Kozera, Andrzej Grygiel (trzech Andrzejów!) i tylu, tylu innych. Jest tam też doskonała Biblioteka prowadzona z sukcesami przez Dyrektor Jolantę Opokę (Serdeczne pozdrowienia!). Te zaułki przeurocze. Ulica Bednarska, Mirów, kościoły, synagoga, święta Anna, wzgórze zamkowe. Cień przeora Kordeckiego... Punkty widokowe na Rzekę, lasy, pola wzgórza, dolinki. Dokolne, bardzo charakterystyczne wioski: Pasturka, Kowala, Skrzypiów, Włochy, sielska Kopernia, śliczne Skowronna.
Porusza się jeszcze „Ognisty koń", „Ciuchcia Expres Ponidzie", szlakiem serdecznym, aż do Koniecmostów, kiedyś...
Chroberz. Jedyny w swoim rodzaju, z historią tak starą jak Polanie na tej ziemi. Kościół, pałac, park, wielkie tradycje i znakomity Adam Ochwanowski. Słynni żyją tu gospodarze. Dalej Rudawa, Nieprowice, Niegosławice (Adolf Dygasiński), Złota, Żurawniki, Biskupica, Jurków, Koniecmosty i Wiślica.
Widzą powoli wyłaniający się z błękitu prastary Gród, już wcześniej ze wzgórz jurkowskich. Cudowna wyspa, cała w czerwieni dachówek. Jakie wrażenie zrobiła na nich, poetach, pisarzach, artystach ta upragniona fatamorgana, która jednak nie rozpłynęła się w powietrzu? Przydrożne bluszcze, chmiel plotący się po wierzbinie, zapach Rzeki?
Tego dowiemy się z utworów, które być może już powstają. Jeden z nich już usłyszeliśmy. Janusz Szot napisał wiersz „Busko z poezją w tle" i skomponował do niego muzykę.
Znaleźli się obydwoje wraz z żoną Joanną Babiarz pośród pereł tego Pleneru. Ona skrzypaczka i poetka. On poeta, gitarzysta, grający też na harmonijce ustnej. Muzyka i poezja.
Poezja i muzyka. Nazywamy to poezją śpiewaną, chyba niezbyt udatnie. Sted (Edward Stachura) zrobił to piękniej, „astronomia i muzyka".
Oboje cisi i skupieni. Te stare, cudowne skrzypce w jej rękach. Jej też większość chyba tekstów, do jego muzyki. On komponuje to tak, że dreszcze chodzą po plecach. Skromni, serdeczni, mili, kochani. Dzięki nim Busko w tych dniach tak pięknie roztkliwiło się pieśnią.
Pokłosie już się rozpoczęło, zanim pożniwowaliśmy na dobre. Otwórzmy tylko stodołę i spokojnie złóżmy plony do sąsieka. Oby tylko I Ponidziański Plener Literacko-Plastyczny miał ciąg dalszy, swoje kolejne edycje.
Festiwal im. Krystyny Jamroz też przecież miał swoje początki. Wyrósł dzięki pasjonatom i miłośnikom imponująco.
Bardzo, ale to bardzo byłoby dobrze gdyby podobnie stało się z I Ponidziańskim Plenerem Literacko-Plastycznym. Ludzi kochających literaturę jest wielu. Wielu na całym świecie.
Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby i na te spotkania zaczęła przyjeżdżać do Buska literacka śmietanka z kraju i zagranicy.
Talentów też nie brakuje. Wspaniale pracują młodzi poeci, dzieci ze szkół naszego regionu, pod kierunkiem znakomitych, z wielkimi sercami nauczycieli. Nie oni jedni przecież.
Pozostaje podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do urzeczywistnienia I Ponidziańskiego Pleneru Literacko-Plastycznego w Busku-Zdroju - patronom, organizatorom oraz uczestnikom.